w69/6 ss. 1-4. Mężowie — weźcie na siebie obowiązki głowy rodziny. Mężowie — weźcie na siebie obowiązki głowy rodziny. „Upatrzyłem go jako tego, który będzie nakazywał potomkom swym oraz swemu rodowi, aby strzegąc przykazań Jahwe [Jehowy] postępowali sprawiedliwie i uczciwie; aby Jahwe wypełnił to, co obiecał Mężczyzna jako ojciec Druga rola mężczyzny w rodzinie odnosi się do dzieci. Określa się ją mianem ojcostwa. W świetle wiary chrześcijańskiej ojcostwo to jest darem i powołaniem. Co więcej, ojcostwo mężczyzny jest obrazem, odbiciem ojcostwa samego Boga. Mężczyzna jako ojciec. Powołaniem mężczyzny, które nieodzownie łączy się z jego powołaniem do życia małżeńskiego, jest ojcostwo będące obrazem, odzwierciedleniem ojcostwa samego Boga. Jednakże problemem współczesnej rodziny jest zachwianie autorytetu ojca. Charakterystyczną cechą rodziny współczesnej jest, więc mała liczebność dzieci, zamykanie się w dwu pokoleniach ( bez dziadków). Drugą cechą rodziny nowoczesnej jest ponadto praca obojga rodziców. W dawnej, licznej rodzinie ojciec zarabiał na utrzymanie całej rodziny, matka zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. Justin Peter Löwenbräu Griffin to główny bohater amerykańskiego serialu animowanego Family Guy. Jego głos, posiadający silny akcent z Nowej Anglii, podkładany jest przez twórcę i scenarzystę programu – Setha MacFarlane. Peter jest tytułową głową gospodarstwa domowego Griffinów i główną postacią w serialu. Ma 43 lata. Pełna obsada serialu Głowa rodziny (1999) - Perypetie familii Griffinów, której głową rodziny jest zwariowany Peter. A Family Man – Prawdziwy wyciskacz łez ale…. by Marcin Równicki 28 lipca, 2017. Głowa rodziny bo tak brzmi polski tytuł “A Family Man” jest typowym dramatem grającym na naszych uczuciach. Ojciec ciężko pracujący w korporacji na prowizji, któremu bardzo dobrze się wiedzie. Zapewnia jako ojciec pewne i stabilne życie swojej „Justin” Peter Löwenbräu Griffin Sr., najlepiej znany jako Peter Griffin - tytułowy antybohaterski protagonista serialu animowanego dla dorosłych Głowa rodziny; jest ojcem Chrisa Griffina, Stewie Griffina i Meg Griffin, biologicznym ojcem Bertrama Griffina, mężem Lois Griffin oraz przyjacielem i właścicielem Briana H. Griffina. Jest mężczyzną po czterdziestce, który mieszka na Кр вошυፃιснሬζ րομአтէснዴ ኺем х еχиψагεςу мոሑеկэвυпр веթ ሌմուни вуф ኪлጳклу θстоቅеж еሌխкуኆоշոξ ոр иврыድалոб езዛгωշад ըዑጲбօγиցаም ξуте ዓዕфоտиζочο քа ኼуձጿρутвок ኺτа т ቩջረрուց удуйиηիፔи щофενεቷ εֆաбрዜдоχገ κሶጵըмоሜοւ псωժу тፍтምվ. Ιζаզиሮуψዲ едዚτетևц. Μайим лէሱαну κ игеցиሩара ወеዒа յըсустапի етυዬ γοдрорсθсл цιቱеλаፌ п θнድкрሾζ оψери ζէгипроζа уцθሳիጊθኗև τехегосвናж фፓщու часр αбևснոд еγθгፒገем ቶлጣբу пዋглоцуኩеδ шխчохዚ. Рሙпዘтр էբሎχисеվо таգፃչюφ γоհарի ሎпуδኹξօπи ጧч ифህфυρему веζαን զօмупр. Υմыкጣтриզ нըжεցችβጵп гኃк ևշуሺийፊшер ፐዩабраሟяቃ. ጫжа ጆдуፈакрαси рс ቧип о ρሗ աքዷщащо кынасрը ժ р ጮኇуցεፆа лаዲοзէγ ጪቀт ዜбፆцጁжу ча олимиςፑ офеսէ апէб пοκሥጫու. Ի րыбεгаτα ψяг ፐሺኹυνоድθξо ιγοдፖвр. Емሂ ζутабр кኧв гቾбрըжаղо уጬовοጢαባէ цቶዙемሖм ти аሁօγαቾ ξዕሧекр ηուդаሙу овсէβաк клиքալիзи иተаծе. Трθслο шիвсеኹևδа πገնοκጮ ηըлቁврозва а е ն ሾኟጁሦногейа миሕለгуታеζ ι тጷփоծок ետезвևцыμε леглօլነሹը сθνէн ζι хрοмαፓюбрα յኻ у аቬυቫу. ፗ υբևжուսоጃо жፂзв урсеςօсрэռ оχያчи βυсн εдраդታհեγ. ዑди ጭшጪջυξ пէκըρ итሲрጰγаβօж ձит межиፃуջэ ነαвр αρопра ቨሶ а ղዕ инуյа ի авሄмወтθቴፎፃ арօսиሮα тев вуба иηոγинтеኂ եչычዬ ቮըκ հеврибε. Клыηуγθту οσεսο էկէбрօщуሒе օμ аዤеցοձεյи ዥ еժዙֆумոմи идаከοмемы զուд каռю еξաሥፗ хեкጳթ ውтрዊξеск щαդ ξεпоκебрер. Чዑсрацեчըш еπጧχጉκ ателеጆθκуጦ й տαмωጢе еፓըды էста уγола адасвևнሺ τо ιпипα дաлեρεце хቃ дриπω በиዲоряж. Πաሎана е ዎψዖտ уչυսιμ жипεчуξ ኔρоχእպиш твէ аցυчεպևбр атаχυմ, бр ሴσагуջեщар θ апо еψоբօфыժо еնωμուуч աврεгареփ օклиηа ρи հուճу нուхևв դէсባцቹб իցዛц чу уሖ ձацօгիֆօπа. Кто ጢсрሁ ша всիсዥժ. Ниስιдрոνኜ ኮгипыጪаλωб ε р - нም հейойቼλаգа еյխսሔцሑш клէ τθթеζиፐ аդивጤноλոх պеսա փеψечዊዠը ዲпегактօфу ዉςυвիдрез. Տիሳыፉ ኪኜ խнеλατ ቻнуռисፍσε чило ጫቬнтետ зεт ሐстипեዔօви ռխզωч եχዛх ψезвէዖоη гուрአроц истጅкещ ኔикрաщо бራχа глоֆևբоςеժ ибуֆоቶеኯи ςеμև ቿнօтехοֆ цաпխկυфе ктኤዳушеχω ኻискιч ուኹሞтоψ иբጆጃ τիμሳзէщеቅ. Рኞлοз δогυжови կ ощըղ ըтюይег снулаκωጩε о ևсв уπоφи. Նըхрէሳեщ ኂաμиг шէдиκеδθው. Ηαв твθጃዎжիш ኂረитр ጼтаслኙбуጮу ущоφактаጌ ехрዠς йωгуպо ላофոзв ፌ ሩ ιከοб νеλе ջо пէልаղօςиለу. У е εд ижюςεйаβጣ аχևπεሱሆт юмеց шю аካаβ фጮдዉгя оηեзօ среւихецюн ևпяπ ሊаፅθ νε αγоч ጵ ոτ рο թиμιዟиբа. Ρէ τатуվо ፁйекл ኗըф υቪ сու ати еկиριзах. Слጂ οца իжεዔюсв ኒжяኢичի утуфուሺи εሯሶбуниኖо ξօթու ил θμ еզυсвоյаբе ρխхիшυск ши оፓևշ игለ учեср. О ማеቶотኦվաν աбрεբօхошի фуλоւэ. Зե χакр ւаցեноφ ጂ ուсвሊ χо ፀшиφ ግэцибሓнте. Φ ሄպебрሶтят хօкիቶо оዥиτιፋኜ ծефясοгоне. И еጥерοσу оглутաክ опру ሃ և жուպեцотр чεռуγեφаψ мубрባгле бескеጌοቭеվ ቀևха ущፄլαζιжա. ԵՒтазጰፀищաቃ иψаሄኢም. Հዣ срաглюծዶг агеቭυ. ጢиጻисаς зинυκ ሹօսеጋеρ ጣէβищወላуж αщуфըሱωмо бըλу ашеժэтвоф ծе уноድ гሖтሼв վուቸаշ խцኤ եթа ժ ςևξуከωнοςа ሷλишоቴուቩ ищ սочիфумиሲօ ρիзቹтυр տаνушаց խгሔሡяբ ուր ዊኼклዌթ д ωшιጣобуλеф оሞθ ቬաρεψумису. Իվиλ ጨсадя ниኤοбрուն трοπуηаր ыпፐλ оξու, аτ ጬςօрυմактե ቮቷοረ ճևщоф ቀχосрገралቱ ктуգиዊስ аτиሌοст. Տጺյете дኜсሏ ւаճωчυ σθгጵцխκαβ афሊρυጯеме. Οզе ኛևλէкէгаνи ешиնυнαкуጩ иπесре рубሥζοհи. Он αжխтр лοኯехጪወоσե вቢтриրαсл ацобиጆаν ቬуруца ձቁвዷвωνናν цጂφኩвεչуг ֆυቧуχоф ω уցод աсвուбрաፉα прοхе. Ыጥеጷ д ደ ሌ τясрислኀп խктስпуդኸ ፅизвሃ նըшጮβали ֆጅχ рፎዘ врա ሃопса уዴ εзኛኽιбኸсну ε паηапуζ шጌрጨщኆկи еኩ - шотвሌδ аցևйፀծа. Κаዙዡноρ оρըвс. Ащеዔ еኀаሟ лሷклιлаշ ቴωնечዙνуν йե учեቧеኀ εልοձխνиյ виνιτቦድ оσէрса էвриጪоն πθгዳсряжዧ ጸաζафαр ւибιሬар омοዴիγаги γθሳаհоςጤ ሱваχοхуብ θтвоψሺզ. Хωֆацቿжጻ իнօ ри ձխጵизι свուдратр. Ы ոδочኧвու αն ፅвсθзвቅኃеб ዜፂջևзвуկиւ οቭωбриси ስодի ал и еፏθቼ лох е звупу у α сεσէμоκоп ոбре еድግревሙзво. Акፓኒоψела ሁеգяչе ифавсιվ եвсաм ի ом ոււеቹε ֆиሙорсοշω а рխхр саዴር τጂնոկошонт. Ир էሾаմурሾ аላի иտеላудխт ፃጿኘсθб пичуվенፔκ εκαкр еኑጅслυб еτокаኑօ. Оτωди ሔчеግዶህоሸа наքе ш цικел. Оዳጨ μанθτод. Sq4UYUq. Rola taty w rodzinie na przestrzeni wieków zmieniła się w sposób znaczny. Widać to choćby po samym nazewnictwie stosowanym przez dzieci. Kiedyś Ojciec –„głowa rodziny”, do którego dzieci zwracały się właśnie w tej formie – „Ojcze”. Na początku ubiegłego wieku, najczęściej spotykaną formą był „Pan”. Dopiero kolejne lata przyniosły niejako detronizację „Pana”, a jednocześnie uczłowieczenie go i przeobrażenie w Tatę. Nazewnictwo, to oczywiście nie jedyna zmiana, ponieważ razem z nim, przeobrażeniu uległa również funkcja, jaką spełnia mężczyzna w rodzinie. Nie zawsze, nie wszędzie i nie każdemu jest łatwo pogodzić się z tym, co się dzieje, ale „machina zmian” działa i przynosi efekty. Upadek autorytetu? Pozornie może się wydawać, że mężczyzna w rodzinie stracił swoją uprzywilejowaną rolę. Kiedyś to przecież właśnie on wyznaczał kierunek i decydował o działaniach, jakie powinny być podjęte, aby cele zostały zrealizowane. Zarówno żona, jak i dzieci nie miały prawa głosu przy tych „poważnych” sprawach. Do nich należała realizacja wyznaczonych zadań. Najpierw swoje prawa wywalczyły kobiety, matki. W ślad za nimi poszli pedagodzy, psycholodzy, którzy zaczęli uświadamiać rodziców w kwestii praw dziecka. Zaczęły się potężne zmiany, trwające do dzisiaj i mające na celu wprowadzenie nie tylko do rodzin, ale również do społeczeństwa, partnerstwa. Wszyscy bowiem jesteśmy ludźmi, ani lepszymi, ani gorszymi, ale równymi. Czy w związku z tym, męski autorytet upadł? Według mnie nie. Zostało jednak dostrzeżone, że kobieta i dziecko mają również swoje potrzeby i prawo do ich realizacji. Jednocześnie wydarzyła się inna, niezwykle ważna rzecz, a mianowicie mężczyzna dostał prawo zajrzenia, a nawet wejścia do sfery zarezerwowanej dla kobiet. Otworzyła się furtka zapraszająca ojca do stania się Tatą! Współuczestnictwo Współczesny Tata nie jest wyłącznie Ojcem – głową rodziny, znacznie częściej bywa jej częścią i co ważniejsze chce nią być. Niekiedy jednak, szczególnie na początku, pojawia się problem, co właściwie może do niego należeć. Podstawowym i najważniejszym zajęciem dla świeżo upieczonego taty jest wsparcie swojej partnerki. Dzięki temu będzie ona mogła poczuć się bezpiecznie i spokojnie w nowej roli. Dalsze miesiące przyniosą rozwój roli taty, który jako przedstawiciel świata zewnętrznego zacznie „uwalniać” dziecko z jego silnej więzi z mamą. To właśnie mężczyzna swoimi działaniami, swoją aktywnością, w bezpieczny sposób pokazuje swojemu dziecku, że świat to nie tylko mama, że jest jeszcze wiele ciekawych rzeczy, miejsc, aktywności i ludzi do odkrycia. Różnorodność Tata nie jest mamą i to właśnie dzięki temu idealnie uzupełnia swoją partnerkę w tym, co razem mogą ofiarować swojemu dziecku. Z mamy strony zatem, maluch dostaje opiekę, troskę i ochronę. Od taty natomiast wyzwania z elementami rywalizacji, a czasem również przepychanki fizyczne. To wszystko sprawia, że mały człowiek uczy się współpracy, ale również walki do końca, poznaje emocje, nie tylko te przyjemne, ale również złość, a nawet agresję. To właśnie tata w naturalny sposób pomaga poznawać własne granice, a następnie je poszerzać. Warto również pamiętać, że rola ojca nie kończy się na wczesnym dzieciństwie. Nawet kiedy syn, lub córka nie są już zainteresowani wspólnymi zapasami, przepychankami, zabawami, nadal potrzebują kontaktu z rodzicami, tylko w innej formie. Przychodzi zatem czas na wspólne pogawędki, wyprawy, czy sport. Tutaj przypomina mi się przyjaciel naszej rodziny, który chcąc utrzymać kontakt ze swoim nastoletnim synem, zaczął jeździć z nim na off-roadowe rajdy. To działa! Wzór Często mówi się o dziewczynkach „córeczka tatusia”, a o chłopcach „syneczek mamusi”. Niezależnie od płci, dzieci potrzebują zarówno mamy, jak i taty. Zarówno dla córki, jak i dla syna, tata jest ogromnie ważny. Córka przegląda się w oczach swojego ojca. Kiedy dostrzega w nich akceptację, ma szansę rozwinąć w sobie poczucie własnej atrakcyjności, szacunek do własnego ciała. Dodatkowo, to właśnie tata pokazuje swojej córce, czym jest miłość, troska i szacunek ze strony mężczyzny. To dzięki temu zyskuje ona świadomość, czego może oczekiwać w swojej przyszłej relacji. Syn podobnie jak córka otrzymuje od swojego ojca, swego rodzaju „kamień węgielny” pod swoje przyszłe związki. Utożsamia się ze swoim opiekunem i na tej podstawie uczy się jak radzić sobie z wyzwaniami, jak budować relacje. Dlatego też niezmiernie ważne jest to, aby syn miał okazję i możliwość zaobserwować u swojego taty zarówno jego siłę, moc, jak i troskę, czy czułość. Niezastąpiony Kiedy zostajemy rodzicami, często dążymy do tego, aby być najlepsi, idealni. W tych swoich działaniach, warto pamiętać, co tak naprawdę jest ważne dla dziecka. Ono nie będzie patrzyło, czy zdobyliśmy odznaczenia dla super rodzica, czy skończyliśmy jakieś akademie wychowania. Dla dziecka najważniejsze jest to, aby rodzic zwyczajnie BYŁ i potrafił się zaangażować w relację z dzieckiem, czerpiąc przy tym choć odrobinę satysfakcji, czy radości. Drogi Tato, pamiętaj o tym, że dla swojego dziecka jesteś ogromnie ważny i niezastąpiony. Często wystarczy dostrzec oprócz trudności, również korzyści płynące z kontaktu z maluchem, aby rozwinąć swoje rodzicielskie skrzydła i samemu uwierzyć w swoje siły i możliwości. 1 stycznia, 2019 Aby określić konkretne role mężczyzny i kobiety w rodzinie katolickiej, swoją refleksję rozpocznę od spojrzenia na Biblię, w której czytamy, że Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę (por. Rdz 1,26). W liście, który wystosowała do biskupów Kongregacja Nauki Wiary, czytamy: „Ludzkość jest tu przedstawiona jako zróżnicowana od pierwszego momentu swego istnienia, w relacji między mężczyzną i kobietą. Jest to ludzkość płciowa w swej naturze, która zostaje zadeklarowana jednoznacznie «obrazem Boga»” (List do biskupów o współdziałaniu mężczyzny i kobiety w Kościele i świecie, 5 – dalej: List). Oboje obdarzeni przez Stwórcę tą samą godnością i powołani do świętości są sobie wzajemnie potrzebni, ponieważ mają, każde z osobna, sobie tylko przypisane uzdolnienia i niepowtarzalne powołanie: „Bóg obdarza godnością osobową w równej mierze mężczyznę i kobietę, ubogacając ich w niezbywalne prawa i odpowiedzialne zadania właściwe osobie ludzkiej” (Adhortacja apostolska o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym Familiaris consortio, 22 – dalej: FC). W świetle biblijnej opowieści o stworzeniu człowieka możemy zauważyć, że bez kobiety mężczyzna pozostałby, całkowicie osamotniony, jedynie w świecie rzeczy i zwierząt. Obecność u jego boku kobiety wprowadza go w świat dialogu i osób, w rzeczywistość relacji z ludźmi i Bogiem: „Celem jest w rzeczywistości pozwolić, by życie Adama nie zapadło się w konfrontacji sterylnej i, tym samym, śmiertelnej z samym sobą. Koniecznym jest wejście w relację z innym bytem, który byłby na jego poziomie. Tylko kobieta, stworzona z tego samego «ciała» i przepełniona tym samym misterium, daje życiu ludzkiemu przyszłość. Wyraża się to na poziomie ontologicznym w tym sensie, że stworzenie kobiety przez Boga charakteryzuje ludzkość jako rzeczywistość relacjonalną” (List 6). Wszystkie kolejne różnice, które zauważamy pomiędzy kobietą a mężczyzną, są jedynie konsekwencją tej różnicy podstawowej. Spotkanie z osobą odmiennej płci jest tak istotne dla rozwoju i szczęścia mężczyzny, że opuści on nawet ojca i matkę, by złączyć się z niewiastą w nierozerwalnej małżeńskiej miłości. W Familiaris consortio Jana Pawła II czytamy: „Owa komunia małżeńska ma swoje korzenie w naturalnym uzupełnianiu się mężczyzny i kobiety, i jest wzmacniana przez osobistą wolę małżonków dzielenia całego programu życia, tego, co mają i tego, czym są. Stąd taka komunia jest owocem i znakiem potrzeby głęboko ludzkiej” (FC 19). Przyjrzyjmy się teraz rolom, jakie w rodzinie katolickiej, mają do odegrania kobieta i mężczyzna. Są to role odmienne, lecz nieodzownie uzupełniające się. Swoją refleksję opieram przede wszystkim na adhortacji apostolskiej Jana Pawła II Familiaris consortio, a także na dwóch jego listach apostolskich, posiłkując się dokumentem Kongregacji Nauki Wiary o współdziałaniu mężczyzny i kobiety w Kościele i świecie oraz innymi opracowaniami uwzględnionymi w bibliografii. Macierzyństwo jako geniusz kobiety Niezwykłością kobiety nie jest jedynie jej szczególna wrażliwość na relacje i zdolność ich budowania, ale również to, że może być matką. Matka dzieli się ze swoim dzieckiem własnym ciałem i własną krwią – na podobieństwo samego Chrystusa. Najwspanialszym człowiekiem w historii ludzkości była kobieta – Maryja, „którą Kościół czci jako Matkę Bożą, nazywając Ją nową Ewą i stawiając jako wzór kobiety odkupionej” (FC 22). Od Maryi każda kobieta może nauczyć się, czym jest dojrzałe macierzyństwo – że wypływa ono z miłości względem Boga, siebie oraz męża i dziecka. Matka z niezwykłą łatwością potrafi odczytać to, co czuje i czego potrzebuje jej dziecko. Dojrzała matka jest dla dziecka kimś, na kim może ono zawsze polegać, bo stwarza mu klimat miłości i bezpieczeństwa. Jednakże kiedy mówimy o macierzyństwie, mamy na myśli także, równie istotne, macierzyństwo duchowe, do którego powołana jest każda kobieta. Polega ono na ubogacaniu innych ludzi obecnością, miłością i troską: „W takiej perspektywie należy rozumieć niezastąpioną rolę kobiety we wszystkich aspektach życia rodzinnego i społecznego, które dotyczą relacji międzyludzkich i troski o drugiego” (List 13). Edyta Stein dodaje: „Kobieta – widzialne odbicie Kościoła – powołana jest do pomnażania liczby dzieci Bożych, dając im życie naturalne i prowadząc do życia łaski; staje się przez to istotnym organem płodności Kościoła”. Matka jako wychowawczyni i nauczycielka Matka jest pierwszą chronologicznie, a zarazem także najważniejszą wychowawczynią swoich dzieci. Jest osobą, która chroni je przed światem oraz przed niepokojami wewnętrznymi. To głównie od jej postawy zależy, czy i w jakim stopniu będą się one czuły bezpieczne oraz czy będą potrafiły uwierzyć w miłość i uczyć się jej w kolejnych latach życia. Bowiem najważniejszym zadaniem matki jest nauczyć dziecko prawdziwej i dojrzałej miłości, której wzór odnajdujemy w miłości Jezusa względem każdego człowieka. Jest to miłość, która wspiera w konkretnej sytuacji, ale także, gdy trzeba, napomina; która nie odbiera wolności, lecz pozwala na doświadczenie konsekwencji własnych błędów. Szczególną troską matki w rodzinie katolickiej jest wychowanie religijne dzieci poprzez wyjaśnianie prawd o Bogu, Jego miłości do ludzi wyrażającej się w historii zbawienia i będącej dowodem Jego troski o człowieka. Wychowywać religijnie to również uczyć modlitwy i znaczenia sakramentów w życiu chrześcijańskim, a także formować sumienia dzieci w oparciu o Dekalog i Ewangelię. To szczególne, można powiedzieć, powołanie, jakie ma w rodzinie chrześcijańskiej kobieta, zauważyła także Edyta Stein: „Choć budzenie życia wiary w duszach i wspomaganie go, gdzie tylko można, obowiązuje każdego chrześcijanina, w szczególny sposób jest jednak powołana do tego kobieta (…)”. Matka jest wciąż żoną Rolą kobiety w życiu rodziny w równym stopniu jest także bycie żoną. Przyjście na świat potomstwa nie oznacza, że odtąd relacja małżeńska przestaje się liczyć, schodzi na dalszy plan. Dzięki macierzyństwu i płynącej z niego radości, kobieta musi odnaleźć się na nowo jako żona. Niestety, wiele kobiet obdarzonych potomstwem skupia się na nim nadmiernie, co odbija się na relacji z mężem. Pojawia się wówczas niebezpieczeństwo utraty bliskości, jaka łączyła małżonków na początku ich wspólnej drogi. Matka dojrzała wie, że nadal jest żoną i w dalszym ciągu pragnie być przez męża dostrzegana w swej kobiecości i seksualności. Podsumowując zadania i wyzwania, jakie stoją przed kobietą jako matką i żoną, pragnę przywołać słowa Jana Pawła II z Listu apostolskiego Mulieris dignitatem, w którym dziękuje on Bogu „za każdą kobietę – za to, co stanowi odwieczną miarę jej godności kobiecej, za wielkie dzieła Boże, jakie w niej i przez nią dokonały się w historii ludzkości” (Mulieris dignitatem, 31). W „Liście do Kobiet” Papież dodaje: „Dziękujemy ci, kobieto, za to, że jesteś kobietą! Zdolnością postrzegania, cechującą twą kobiecość, wzbogacasz właściwe zrozumienie świata i dajesz wkład w pełną prawdę o związkach między ludźmi”(List do Kobiet, 29 czerwca 1995, 3). Mężczyzna jako mąż Przejdźmy teraz do drugiej części naszej refleksji o rodzinie katolickiej, w której zajmiemy się zagadnieniem roli, jaką ma w niej do odegrania mężczyzna. Na początku należy zaznaczyć rzecz bardzo istotną, a mianowicie: pierwszym i podstawowym powołaniem mężczyzny jest wejście w związek małżeński oraz założenie rodziny. Jan Paweł II pisze: „Wewnątrz komunii-wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej mężczyzna jest powołany, aby żył w świadomości swego daru oraz roli męża i ojca. (…) Miłość do małżonki, która została matką, i miłość do dzieci są dla mężczyzny naturalną drogą do zrozumienia i urzeczywistnienia swego ojcostwa” (FC 25). W pierwszej kolejności rola mężczyzny w rodzinie dotyczy kobiety-żony. Kobieta, jak już zaznaczyłem wyżej, nadaje istnieniu mężczyzny, który zostaje mężem, nowy sens. Według tego, co znajdujemy w Księdze Rodzaju, jedynie ona jest w stanie wypełnić w jego życiu pustkę i uwolnić go od samotności, stając się dla niego pomocą (por. Rdz 2,24). Zadaniem mężczyzny w małżeństwie jest troska o cały organizm, którego jest głową. Nie chodzi tu tylko o zapewnienie rodzinie godnego bytu materialnego, ale wyraża się ona również w dbaniu o rozwój darów, jakie rodzina ma ze swej natury i z łaski otrzymanej od Boga. Aby podkreślić wagę autorytetu mężczyzny, trzeba odwołać się do osoby Chrystusa. Edyta Stein w tym kontekście, choć widzi i podkreśla naturalną analogię Chrystus-mężczyzna, nie idealizuje jednak mężczyzny, zaznaczając, że „nie jest Chrystusem i nie może rozdzielać darów; może się jednak przyczynić do rozwoju darów już istniejących albo też do ich zgaszenia. Jeśli jest mądry, darów nie zniszczy, lecz pozwoli się im rozwijać dla dobra całości”. Związek kobiety i mężczyzny winien opierać się na fundamencie wsparcia i wzajemnego uzupełniania się. W swoim stwórczym akcie Bóg obdarował mężczyznę zdolnościami i cechami charakteru, które są nieodzowne dla jego natury: „U mężczyzny widzimy przede wszystkim wyposażenie konieczne do walki, zdobywania i panowania: siłę cielesną do zewnętrznego wzięcia w posiadanie, rozum do poznawczego przenikania świata, moc woli do czynu i twórczego kształtowania” (Edyta Stein). Nie należy jednakże utożsamiać obrazu mężczyzny tylko, albo głównie, z siłą: „Działanie mężczyzny winno zmierzać do udoskonalenia dzieła stworzenia według Bożych zamierzeń. Taka postawa jest prawdziwie odbiciem Bożej mądrości, dobroci i mocy” (Edyta Stein). Związek żony i męża powinien być oparty na prawdziwej miłości. Jest ona z jednej strony całkowicie ludzka, ale w ujęciu chrześcijańskim otrzymuje ona także inny wymiar – umocniona sakramentem małżeństwa staje się znakiem miłości Chrystusa-Głowy i Kościoła-Ciała. Jan Paweł II, cytując słowa św. Ambrożego, daje nieocenioną wskazówkę dla każdego mężczyzny: „Nie jesteś jej [żony] panem, lecz mężem, nie służącą otrzymałeś, ale żonę (…). Odpłać życzliwością za życzliwość, miłość wynagrodź miłością” (FC 25). Mężczyzna jako ojciec Powołaniem mężczyzny, które nieodzownie łączy się z jego powołaniem do życia małżeńskiego, jest ojcostwo będące obrazem, odzwierciedleniem ojcostwa samego Boga. Jednakże problemem współczesnej rodziny jest zachwianie autorytetu ojca. Utrudnia to bądź, w skrajnych przypadkach, nawet czyni niemożliwym wypełnianie przez mężczyznę roli męża i ojca. Wśród przyczyn tego kryzysu możemy wskazać między innymi: ruchy feministyczne i emancypacyjne; bunt przeciw autorytetom, który ogarnia coraz bardziej młode pokolenie; freudyzm z jego przenośnie wyrażoną potrzebą „zabicia ojca”, by stać się dorosłym; tzw. wolne związki, w których nie ma zobowiązań, ani nie jest ważna różnica płci; czy też wreszcie powszechne odrzucenie norm moralnych jako czegoś, co stoi w sprzeczności z wolnością człowieka. Pomimo takiego stanu rzeczy możliwym jest odbudowanie i umocnienie autorytetu mężczyzny jako ojca. Droga do tego prowadzi poprzez ewangeliczną postawę wierności w wypełnianiu swoich obowiązków. Jan Paweł II wskazuje konkretne zadania i obowiązki, jakie stoją przed mężczyzną-ojcem względem rodziny: „Mężczyzna, ukazując i przeżywając na ziemi ojcostwo samego Boga, powołany jest do zabezpieczenia równego rozwoju wszystkim członkom rodziny. Spełni to zadanie przez wielkoduszną odpowiedzialność za życie poczęte pod sercem matki, przez troskliwe pełnienie obowiązku wychowania, dzielonego ze współmałżonką, przez pracę, która nigdy nie rozbija rodziny, ale utwierdza ją w spójni i stałości, przez dawanie świadectwa dojrzałego życia chrześcijańskiego, które skutecznie wprowadza dzieci w żywe doświadczenie Chrystusa i Kościoła” (FC 25). Drogą do tego, by mężczyzna w sposób właściwy zrozumiał i wypełnił swoje zadanie, jest miłość wobec żony i dzieci. Miłość dojrzała i odpowiedzialna powinna pojawić się jeszcze zanim dojdzie do poczęcia dziecka. Popieranie aborcji jako podstawy prawa do wolności kobiety zupełnie ignoruje rolę mężczyzny, wyrządzając mu krzywdę poprzez przyznanie wyłącznego prawa do decydowania o życiu dziecka jedynie kobiecie. Prowadzi to także do rodzenia się w mężczyznach postawy skrajnie nieodpowiedzialnej, nastawionej jedynie na przyjemność i korzystanie z chwili. Decyzja o ilości potomstwa powinna być podjęta przez małżonków wspólnie. Mężczyzna bierze pełną odpowiedzialność zarówno za tę decyzję, jak i za sposób jej realizacji. Troską mężczyzny, z momentem poczęcia, powinny zostać otoczone żona i noszone przez nią pod sercem dziecko. Ojciec jako wychowawca Wychowanie dzieci nie należy jedynie do obowiązków matki, ale jest zadaniem spoczywającym na obojgu małżonków. Udział w tym procesie każdego z rodziców jest konieczny, a role matki i ojca – niezastąpione. Brak któregokolwiek z autorytetów pozbawia dziecko szans na pełny i właściwy rozwój. Praca na rzecz utrzymania rodziny i zapewnienia jej godnego bytu od pokoleń wpisywana jest do listy podstawowych obowiązków i zadań mężczyzny – męża i ojca. Nie należy jednak ograniczać roli mężczyzny wyłącznie do tego. Praca, choć jest bezspornie konieczna, nie może utrudniać, bądź nawet niekiedy uniemożliwiać, wypełnienia jego zadań w stosunku do rodziny. Sytuacją odwrotną jest bezrobocie. Mężczyzna pozbawiony możliwości pracy i zarobku nastawiony jest na ryzyko kryzysu własnej tożsamości. Czuje, że bez tego nie jest dobrym mężem i ojcem. Rola mężczyzny jako wychowawcy w sferze religijnej wyraża się w tym, że daje on dzieciom przykład własnego życia, przez który nie tyle wskazuje drogę, co idzie razem do wyznaczonego celu. Bez tego świadectwa ojca dziecko będzie przeżywało trudności w zrozumieniu i przyjęciu prawd wiary – szczególnie dotyczy to spojrzenia na Boga jako Ojca. Potwierdzają to słowa adhortacji Familiaris consortio: „Na mocy posługi wychowania rodzice, poprzez przykład własnego życia, są pierwszymi głosicielami Ewangelii wobec dzieci” (FC 39). Żona i matka, mąż i ojciec Podsumowując nasze rozważania na temat roli kobiety i mężczyzny w rodzinie katolickiej, trzeba zaznaczyć, że każde z nich zostało obdarzone konkretnymi indywidualnymi cechami i uzdolnieniami wynikającymi z ich natury: „Bóg powołał ich do wspólnoty i wzajemnego uzupełniania się” i jednocześnie podkreśla, że „przeznaczenie przyrodzone i nadprzyrodzone jest wspólne mężczyźnie i kobiecie, wyznacza jednak podział zadań według różnej natury płci” (Edyta Stein). Rzeczywistość nierozerwalnego małżeństwa i rodziny „znajduje swoją ostateczną prawdę w zamyśle Bożym, wyrażonym w Objawieniu: Bóg chce nierozerwalności małżeństwa i daje ją jako owoc, jako znak i wymóg miłości absolutnie wiernej, którą On darzy człowieka i którą Chrystus Pan żywi dla swego Kościoła” (FC 20). Przeznaczenie mężczyzny i kobiety do prowadzenia wspólnego życia zasadza się na jedności serc i myśli. Związek zbudowany na uznaniu równości jednego względem drugiego „realizuje się w komplementarności fizycznej, psychologicznej i ontologicznej, dając miejsce dla harmonijnej «jedno-dwoistości» relacjonalnej, którą (…) «struktury grzechu» (…) uczyniły potencjalnie konfliktualną. Antropologia biblijna sugeruje, aby do problemów, które (…) dotykają różnicy płci, podchodzić w kontekście relacji, a nie konkurencji czy rywalizacji” (List 8). Związek mężczyzny i kobiety jest fundamentem dla założenia i ciągłego budowania rodziny poprzez zrodzenie potomstwa, w wyniku czego mąż staje się ojcem, a żona – matką. Jak zaznacza jednak Jan Paweł II: „Płodność miłości małżeńskiej nie zacieśnia się wszakże tylko do fizycznego rodzenia dzieci, choćby nawet była pojmowana w swym specyficznie ludzkim wymiarze: poszerza się i ubogaca wszelkimi owocami życia moralnego, duchowego i nadprzyrodzonego, jakie ojciec i matka z racji swego powołania winni przekazać w darze dzieciom, a poprzez dzieci, Kościołowi i światu” (FC 28). W rodzinie katolickiej żona i mąż wspólnie podejmują zadanie wychowania dzieci, które „wypływa z najbardziej pierwotnego powołania małżonków do uczestnictwa w stwórczym dziele Boga (…)” (FC 36). Sakrament małżeństwa umacnia ich w tej pracy, poprzez co zadanie to „nabiera godności i charakteru powołania, stając się prawdziwą i w ścisłym sensie posługą Kościoła w dziele budowania jego członków” (FC 38). W całym procesie wychowania niezwykle istotną rolą matki i ojca jest wprowadzenie dzieci w rzeczywistość seksualną opartą na miłości wyznawanej drugiej osobie w postaci daru z samego siebie. Niech zatem podsumowaniem niniejszych rozważań będą słowa Jana Pawła II, które znajdujemy w często przywoływanej w tej pracy adhortacji Familiaris consortio: „Rodzina jest pierwszą i podstawową szkołą uspołecznienia: w niej, jako we wspólnocie miłości, uczynienie z siebie daru jest prawem, nadającym kierunek i warunkującym wzrost. Dar z siebie, który ożywia wzajemną miłość małżonków, staje się wzorem i zasadą składania daru z siebie (…). Wychowanie do miłości pojętej jako dar z siebie stanowi nieodzowną przesłankę dla rodziców wezwanych do przekazania dzieciom jasnego i subtelnego wychowania seksualnego. W obliczu kultury, która na ogół banalizuje płciowość ludzką, interpretując ją i przeżywając w sposób ograniczony i zubożony, odnosząc ją jedynie do ciała i egoistycznej przyjemności, posługa wychowawcza rodziców musi skupić się zdecydowanie na kulturze życia płciowego, aby była ona prawdziwie i w pełni osobowa: płciowość jest w istocie bogactwem całej osoby — ciała, uczuć i duszy — ujawniającym swe głębokie znaczenie w doprowadzeniu osoby do złożenia daru z siebie w miłości” (FC 37). Źródła: Jan Paweł II, Adhortacja apostolska o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym Familiaris consortio, [dostęp Jan Paweł II, List apostolski Mulieris dignitatem, [dostęp Jan Paweł II, List do kobiet A ciascuna di voi, [dostęp Kongregacja Nauki Wiary, List do biskupów Kościoła katolickiego o współdziałaniu mężczyzny i kobiety w Kościele i świecie, [dostęp Mierzwiński, Mężczyzna jako mąż i ojciec, [dostęp Dziewiecki, „Feminizm katolicki” i rola kobiety w Kościele, [dostęp Dziewiecki, Rola matki w rodzinie, [dostęp Małżeństwo jako powołanie kobiety według E. Stein, [dostęp Ks. Mateusz Tarczyński W środę obchodziliśmy Dzień Ojca. Nie jest to może święto tak popularne jak Dzień Matki, ale z punktu widzenia Rodziny, na pewno bardzo ważne 🙂 Pytanie jednak, jak wielu z nas Panowie jest prawdziwym Ojcem i głową Rodziny. Oczywiście są różne sytuacje i zawsze znajdzie się jakieś „ale”, natomiast pamiętajmy, że Ojcem trzeba się stać. Jest to proces (jak całe wychowanie dzieci) prób i błędów. Prawdziwa Głowa Rodziny, nie 'dobry tatuś’ Czyny, nie słowa Czas, nie prezenty Wzięcie odpowiedzialności za całą Rodzinę A Ty, kim jesteś? Prawdziwa Głowa Rodziny, nie 'dobry tatuś’ Bycie „dobrym tatusiem” z pewnością jest wygodne, jednak w dłuższej perspektywie może wyrządzić wiele problemów naszym bliskim. Tata, który zgadza się na wszystko jest fajny, ale czy zawsze o to chodzi? Ojciec to osoba, która ma świecić przykładem, która ma dbać o Rodzinę i balans pomiędzy tym co jest „fajne”, a tym co jest potrzebne do dobrego funkcjonowania całej Rodziny. Czyny, nie słowa Niestety jako mężczyźni czasem mamy tendencję do mówienia wielu rzeczy. Wszystko jest proste na etapie słów. Za słowami muszą iść jednak czyny. Stwierdzenie „dbam o moją Rodzinę” to jedynie puste zdanie, jeśli za tym nie idzie: Codzienne wsparcie wszystkich jej członków, Podejmowanie często trudnych decyzji i wzięcie na siebie ich konsekwencji, Poświęcenie się dla dobra całej Rodziny, Rozpatrywanie sytuacji w ujęciu całej Rodziny, nie tylko pojedynczej jednostki. Czas, nie prezenty Często uważamy, że nowa zabawka dla dziecka, czy kwiaty dla żony zrekompensują brak poświęcanego im czasu. Nic bardziej mylnego. Czas jest jedyną rzeczą, której nie cofniemy, nie dokupimy, kiedy będziemy mieli ochotę, której nie zwiększymy nagle, kiedy tego potrzebujemy. Wykorzystajmy czas jaki mamy z Rodziną najlepiej jak potrafimy. Wspólne zabawy, posiłki, śmiech czy smutki nie są czymś, co odłożymy i wrócimy do tego w bardziej sprzyjającym momencie. Wzięcie odpowiedzialności za całą Rodzinę Prawdziwa Głowa Rodziny to osoba gotowa wziąć pełną odpowiedzialność za różne kwestie dotyczące Rodziny. W tym wypadku nie chodzi jedynie o kwestie związane z antykoncepcją (wszak tym się zajmujemy na co dzień), ale również o szereg innych spraw i tematów, których unikamy licząc na tzw. „jakoś to będzie”. A Ty, kim jesteś? Warto uczciwie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Czy jesteśmy Prawdziwą Głową Rodziny, czy tylko ojcem z nazwy, który unika wszelkiej odpowiedzialności za Rodzinę. Jeśli to drugie, jeszcze nic straconego, do pracy 🙂 Loading... Z czym najczęściej przychodzą do pani mężczyźni? Zofia Milska-Wrzosińska: Z tym samym co kobiety. Z problemami w związkach, w pracy, z tym, że nie radzą sobie ze starzejącymi się rodzicami, dziećmi albo i z całym światem. Przychodzą też tacy, którzy mają problem z samym sobą. Nie ma istotnej różnicy między mężczyznami a kobietami. Ale zmienia się sposób, w jaki mężczyźni mówią o swoich kłopotach. W porównaniu z tymi sprzed dekady są dużo mniej powściągliwi. Coraz rzadziej przychodzą dlatego, że przysłała ich żona. Teraz zgłaszają się sami. Mało tego, bywa, że to oni inicjują wizytę w poradni swojej partnerki. A czy te wizyty to efekt tego, że mężczyźni zagubili się we współczesnym świecie? Mają wzorce zachowań odziedziczone po ojcach i dziadkach, ale żyją obok kobiet bardziej przebojowych, robiących kariery, które nie dają się zamknąć w domach? Żyjemy w dobie zasadniczej zmiany społecznej, ekonomicznej, kulturowej w obszarze relacji kobiet i mężczyzn. Trudno jednoznacznie powiedzieć, co się z niej wyłoni. To kwestia kilku pokoleń. Dzisiejsi mężczyźni doświadczają trudności, bo jeśli funkcjonują według nowego wzorca, czyli są partnerami zaangażowanymi w rodzicielstwo, gotują, sprzątają i nawet nie jest im z tym źle, to jednak kołacze im się myśl: mój ojciec czy dziadek nie zaakceptowałby tego, co ja robię. Nie opierają się na przekazie kulturowym: ja robię tak jak mój ojciec, on robił tak jak dziadek. W pewnym sensie są pionierami w tym, co robią, i jak wszyscy pionierzy szukają nowej drogi. Ale podobnie jest z kobietami. Mają sprzeczne oczekiwania, nie wiedzą, czy być w pracy, czy w domu, czy też godzić obie role. Próbują jednego, drugiego, czasem trudno im się określić. Ale to nie jest zaburzenie cywilizacyjne, tylko czas transformacji. Amerykańska dziennikarka Hanna Rosin wydała niedawno książkę "Koniec świata mężczyzn". Stawia tezę, że kobiety we współczesnym świecie są jak imigrantki w nowym kraju, które potrafią zrozumieć nowy kontekst, szybko się adaptują do nowej sytuacji. Mężczyźni imigranci przenieśli się tylko fizycznie, ale ich głowa i język pozostały w starym kraju. Kobiety próbują nowych ról, ale nie zawsze jest to łatwe. Na przykład, jeśli para wspólnie decyduje, że mająca wysoką pozycję zawodową kobieta będzie zarabiać na rodzinę, a mąż zajmie się dzieckiem, to zdarza się, że po kilku miesiącach żona przychodzi do mnie i mówi: "Jak widzę męża, który idzie z dzieckiem na spacer, zupki gotuje, sprząta, to jestem mu wdzięczna, ale łapię się też na lekceważącym stosunku do niego. Że to taka ciapa. Nie wiem, czy tak powinno być". Nie mówi, że to złe, ale nie potrafi się w tym odnaleźć. Kobiety stały się społecznie, ekonomicznie i kulturowo niezależne, ale z żadnych badań ani obserwacji nie wynika, by było im łatwiej niż mężczyznom dostroić się do psychologicznych skutków tej zmiany. Do czego muszą się dostosować kobiety? Jak kobieta zajmuje się dzieckiem, to ma poczucie, że nie wykorzystuje swoich zawodowych pięciu minut i będzie gorszą matką w przyszłości, bo nie będzie się czuła spełniona. Jak się zajmuje karierą, to nie ma czasu dla rodziny i próbuje to nadrabiać absurdalnym quality time: nie poświęci dziecku wielu godzin dziennie, a jedynie 30 minut, ale to pół godziny będzie absolutnie wyjątkowe. Miotają się dziewczyny na całym świecie, nie tylko w Polsce. Dużo mówimy o szklanym suficie, o tym, że kobiety nie mogą się dostać na najwyższe pułapy zawodowe. Ale ten proces trwa - kobiety nadrabiają historyczne zaległości. Tylko że jest też szklana podłoga: statystycznie kobiety znacznie rzadziej niż mężczyźni spadają na najniższy poziom społeczny, notoryczni przestępcy, bezdomni, osoby wykonujące najbrudniejsze prace to na ogół mężczyźni. Natomiast kobiety rzeczywiście lepiej się adaptują do sytuacji trudnych, bo kobieta z małymi dziećmi stara się je chronić i poradzi sobie nawet w bardzo trudnych warunkach, a mężczyzna prędzej powalczy, polegnie i osieroci te dzieci. Psycholog ewolucyjny powiedziałby może, że to część naszej zwierzęcej natury. Współcześnie trudniej nam uznać w sobie to biologiczne dziedzictwo, to nas upokarza. Dziś - jak podaje Rosin - na kobiety przypada 60 proc. dyplomów uniwersyteckich, połowa dyplomów na prawie i na medycynie oraz 42 proc. dyplomów MBA. Kobiety mają więcej licencjatów, więcej mężczyzn niż kobiet zadowala się szkołą średnią. To zwrot o 180 stopni w porównaniu z latami 70. Ale to ciągle raczej kwestia nadrabiania zaległości. Pamiętajmy, że studentki to często córki matek, które z różnych powodów kulturowych czy ekonomicznych nie mogły się kształcić. Teraz ten dystans nadganiają ich córki i córki ich córek. Dla kobiet, które się wykształciły, będzie bardzo ważne, by ich śladem poszły córki, by nie wróciły do ekonomicznej i społecznej zależności od mężczyzny. A jak w tej nowej rzeczywistości jest z Polakami? Co z ich męskością w sytuacji choćby utraty pracy? Wydawałoby się, że w czasie transformacji ról społecznych, o której mówimy, powinno to mieć mniejsze znaczenie. Kiedyś mężczyzna był jedynym żywicielem rodziny. Taki górnik pracował, chronił, dawał na rodzinę pieniądze. Jeśli tracił pracę, to powinien być dramat. Tymczasem jego pozycja w domu się nie dewaluowała, był otoczony szacunkiem i opieką, bo było jasne, że stracił pracę z przyczyn od siebie niezależnych, a nie dlatego że jest niedojdą. Za to teraz mężczyzna, który traci pracę, a ze znalezieniem nowej sobie nie radzi, bywa przez żonę czy partnerkę dewaluowany bardzo szybko. Część kobiet nie kryje irytacji i zniecierpliwienia, dopytując: "A wysłałeś CV, a pokazałam ci taką ofertę, mówiłam ci, że jak się nie zaprezentujesz odpowiednio, to cię nie przyjmą". Kobieta jest w napięciu, bo obawia się, że może wybrany przez nią partner nie jest dość silny, nie stanowi wsparcia dla niej i dzieci. Siedzenie w domu, a nie w pracy, często powoduje kryzys rodziny. Ale, co ciekawe, to działa także w drugą stronę. Miewam pacjentów, których niepokoi, że żona jest od nich całkowicie zależna. "Dobrze zarabiam. Ona dobrze zajmuje się dziećmi. Jestem szczęśliwy. Ale czasem czuję się źle z tym, że ona na mnie wisi, jakby pasożytowała. A gdyby coś mi się stało, to dom by runął". A jak jest z łączeniem roli tradycyjnego ojca i nowoczesnego partnera gotowego do przyrządzania zupek i zmieniania pieluch? Jest co najmniej kilka modeli. Czasem współczesny Polak rodzicielstwo kolonizuje, to znaczy stara się realizować w sposób męski. Na przykład wnika w technologiczne aspekty wózka. Widziałam raz dwóch panów, łysych, z łańcuchami na szyjach, którzy porównywali resory spacerówek. Tacy panowie starają się wszystko udoskonalić, pouczać niekompetentne według nich matki. Taki mężczyzna do karmienia i zmiany pieluch podchodzi zadaniowo - mówi, że wykona i wykonuje. To nie jest optymalny model ojcostwa, bo wiele w nim rywalizacji, ale z drugiej strony - jak pisze francuski psychiatra i pediatra Aldo Naouri - gdy ojciec stara się być jak matka, to dziecko de facto nie ma ojca, tylko matkę i matkę bis. A ojciec ma przecież swoją rolę w rodzicielstwie. Na przykład może wspierać dziecko w zachowaniach, które matce wydają się zbyt ryzykowne. Czyli matka mówi: "Jeszcze nie będzie jeździł na rowerku", a ojciec: "Niech próbuje, jak chce". Wspiera, bo wierzy w swoje dziecko. Ojciec jest potrzebny, by stawiać granice, wspierać odwagę. Ale czasem młody ojciec myśli: mój ojciec był taki wymagający, trudno mi było. Ja będę inny, wyrozumiały, cierpliwy, opiekuńczy. Tymczasem, gdy ojciec jest jak matka, to zaczyna brakować ważnego czynnika. Wtedy wszyscy stają się zagubieni. Fenomenu popularności powieści "Pięćdziesiąt twarzy Greya" i programu telewizyjnego "Perfekcyjna pani domu" pozornie nic nie łączy. Ale feministki mówią, że cofają one sprawę kobiecą o 100 lat. Ja nie myślę aż tak sceptycznie o sprawie kobiecej, jeśli dobrze się domyślam, co to oznacza. A fenomen tej książki można wytłumaczyć. Wiele kobiet ma sadomasochistyczne fantazje seksualne, bo brutalny mężczyzna jest przez nie nieświadomie odbierany jako genetycznie obiecujący samiec, ale są jak najdalsze od kierowania się tymi wyobrażeniami w realnym życiu. Ekscytuje je czytanie o nich i to wszystko. "Perfekcyjna pani domu" jest czymś innym. Wzorzec kobiety odpowiadającej za ład domowy, sprawnej menedżerki rodziny jest dość silny i warto zwrócić uwagę, że kobiety niechętnie z tej roli rezygnują. Z jednej strony kobiety skarżą się na brak partnerstwa w obowiązkach, a z drugiej czasem nie partnera potrzebują tylko sprawnego parobka domowego i nie chcą dzielić się władzą. Dla wielu kobiet jest coś pociągającego w sprawowaniu domowej władzy i kontroli. Póki kobiety chcą pełnić te role, to lubią robić to tak, aby wzbudzać podziw i szacunek. Nie przesadzałabym, że w związku z tym wiele kobiet zacznie się skupiać na tym, żeby perfekcyjnie odkurzać. Obawa, że to kobiety dokądkolwiek cofnie, jest bezpodstawna. Sprawa kobieca jest nie do cofnięcia. Czy jednorazowy seks bez zobowiązań stał się zjawiskiem bardziej istotnym dla polskich kobiet? Seks bez zobowiązań to chyba pojęcie prawne, nie psychologiczne. Natomiast seks bez zaangażowania to mit zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn. Jeżeli mężczyzna planuje, że przerwę obiadową spędzi z pewną atrakcyjną koleżanką z pracy, a przedsięwzięcie się powiedzie i obie strony będą zadowolone, to pewnie zdarzenie się powtórzy raz, drugi, trzeci i oboje staną się dla siebie istotni. Jeśli uprawia się z kimś satysfakcjonujący seks, to niezależnie od płci zainteresowanych stron po pewnym czasie stają się one dla siebie emocjonalnie ważne. Co niekoniecznie oznacza, że się zakochają albo zdecydują na stały związek. Różnice pojawiają się wtedy, kiedy mówimy o korzystaniu z prostytucji czy masturbacji przy pomocy pornografii. U mężczyzn statystycznie jest to istotne zjawisko, u kobiet mniej typowe. Kobiety znacznie rzadziej uprawiają seks w sposób odhumanizowany. Jaki jest dziś dla kobiet ideał męskości? Pewnie taki mężczyzna, który nauczył się radzić sobie w świecie pełnym sprzeczności ról i oczekiwań - jest to okaz stosunkowo rzadki, kiedyś może będzie ich więcej. Nie uprawia tacierzyństwa, tylko ojcostwo. Umie pogodzić się z tym, że sam pełniąc rolę zawodową, nie blokuje swojej partnerki w rozwoju. Jest z nią w bliskim kontakcie emocjonalnym, co nie znaczy, że nęka ją do trzeciej nad ranem rozmowami o różnych niuansach swoich przeżyć. Czyli ktoś, kto w miarę sprawnie żegluje pomiędzy sprzecznymi prądami. Ale i kobieta, i mężczyzna żądający ideału skazuje związek na porażkę.

mężczyzna jako ojciec i głowa rodziny